Kiedy muzyka łączy pokolenia, a głos brzmi jak dźwięk z winylu
Jeśli ktoś w Polsce wie, jak połączyć elegancję z muzyką rozrywkową klasy premium, to bez wątpienia jest to Anna Jurksztowicz. Śpiewa, gra, komponuje, a przy okazji – wygląda jakby czas zupełnie jej nie dotyczył. Czy to za sprawą muzyki? A może diety cud? Tego nie zdradza, ale jedno jest pewne – jej koncerty to nie tylko uczta muzyczna, ale i spotkanie z ikoną stylu. Ciekawi szczegóły życia prywatnego, scenicznego i studia nagraniowego? No to zapnijcie pasy, bo startujemy w sentymentalno-popowy flight bez turbulencji!
Scena to jej drugi dom – koncerty Anny Jurksztowicz
Dla niektórych koncert to po prostu występ. Dla Anny Jurksztowicz – to jak kolacja ze starymi przyjaciółmi. Trochę pogadać, trochę pośpiewać, a jak publika dopisze, to i bisów nie zabraknie. Artystka od lat koncertuje po całej Polsce, odwiedzając zarówno wielkie sceny filharmonii, jak i klimatyczne, kameralne sale domów kultury. Jej repertuar? Od hitu „Hej, man!” po liryczne ballady i mniej znane perełki. Nie brakuje też nostalgicznych wspomnień i… jazzowego sznytu – w końcu Jurksztowicz znana jest z zamiłowania do swingu i bossa novy.
W ostatnich latach coraz chętniej wyrusza w trasę z koncertami tematycznymi – wieczory dedykowane piosenkom filmowym, utworom z lat 80. i 90., czy autorskim projektom z pogranicza poezji i muzyki. W repertuarze są także kolędy, które Ania serwuje jak nikt inny – z klasą, ale i z przymrużeniem oka.
Po drugiej stronie sceny – życie prywatne z nutą tajemnicy
Choć w mediach społecznościowych mniej aktywna niż influencerzy z TikToka, to fani wciąż z zainteresowaniem śledzą, co słychać u Anny poza mikrofonem. Od lat związana z kompozytorem Krzesimirem Dębskim, para uchodzi za idealny przykład artystycznego duetu – takiego bez dram i tabloidowych skandali. Ich wspólna historia to nie tylko małżeństwo, ale i wiele muzycznych projektów, które z powodzeniem łączyły jazz z klasyką, a rozrywkę z ambitnymi formami.
Anna Jurksztowicz jest też mamą – i to nie byle jaką. Jej syn, Radzimir Dębski (znany jako Jimek), zrobił błyskotliwą karierę jako producent i kompozytor. Można więc powiedzieć, że w tej rodzinie talent rozlewa się jak świetny sos winegret – po prostu jest wszędzie i zawsze dobrze przyprawiony.
Na co dzień artystka ceni sobie zdrowy tryb życia, co zgrabnie łączy z kuchnią wegetariańską, jogą i – uwaga – medytacją. Znając jej głos i sceniczną prezencję, to chyba działa lepiej niż niejeden kosmetyk antystarzeniowy!
Muzyczne nowości: nowe albumy Anny Jurksztowicz
Choć wielu artystów po czterdziestce (czy pięćdziesiątce… siedemdziesiątce?) zwalnia tempo, Anna zdaje się dopiero rozkręcać. Jej najnowsze albumy, w tym „O miłości, ptakach i złych chłopakach”, to prawdziwy bukiet stylów i emocji. Znajdziemy tam zarówno melodyjne ballady, jak i nieco bardziej eksperymentalne, jazzujące numery. Wszystko opakowane w doskonałe aranżacje – najczęściej autorstwa samej Anny lub jej muzycznych przyjaciół (a tych ma całkiem sporo – od instrumentalistów po producentów).
Co ciekawe, Jurksztowicz nie unika także ścieżek filmowych oraz muzyki do spektakli i seriali. Jej głos znają fani produkcji telewizyjnych z lat 90., gdzie nierzadko śpiewała niezapomniane motywy przewodnie. Teraz z powodzeniem łączy klasykę z nowoczesnością – a to wszystko bez zadęcia i na pełnym luzie.
W jednym z ostatnich wywiadów przyznała, że pracuje już nad kolejnymi nagraniami. Plotki głoszą, że możemy spodziewać się mariażu elektroniki z brzmieniami etnicznymi. Czy to będzie hit? Znając Annę – jak najbardziej!
Pamiętajmy też o albumach z kolędami i pieśniami duchowymi – w wykonaniu Anny brzmią szlachetnie i ciepło, niczym świąteczna herbata z pomarańczą. Tylko nie przesadzajcie z ilością wrzucanych płyt do odtwarzacza – efekt przedawkowania muzycznej melancholii gwarantowany!
Choć scenicznie aktywna, Jurksztowicz nie goni za trendami – to raczej one powinny gonić za nią. Łączy przeszłość z teraźniejszością, wykorzystując swoje doświadczenie, ale nie tracąc świeżości. A to już sztuka sama w sobie.
Anna Jurksztowicz to artystka pełna wdzięku, dystansu i wyczucia. Jej koncerty przyciągają tłumy, życie prywatne fascynuje, a nowe albumy pokazują, że prawdziwy talent nie zna wieku. W świecie, gdzie gwiazdy błyskają często na chwilę, ona trwa – jak dobre wino, z czasem coraz lepsza. Jeśli jeszcze nie widzieliście jej na żywo, najwyższy czas to nadrobić. A tym, którzy pamiętają ją z czasów „Diabła w Raju” – spokojnie, ona wcale się nie zmieniła. Może tylko zyskała jeszcze więcej klasy.